Ile kosztuje mój fortepian? Mam pianino, które chcę sprzedać, ale nie wiem, za ile?
To są częste dylematy stojące przed właścicielami instrumentów muzycznych - zwłaszcza tymi, którzy nie umieją nimi się posługiwać.
Nie ma co się dziwić: rynek jest przepełniony. Na różnych aukcjach (Allegro, eBay, świstak) i serwisach ogłoszeniowych (tablica etc.) przewijają się setki ofert "unikatów", "ideałów", "antyków" itp. Bardziej lub mniej sprawnych, bardziej lub mniej zabytkowych, zdobionych, remontowanych, grających lub "meblowych". Jedni życzą sobie za całkiem wartościowy fortepian 150 złotych, drudzy sprzedają pianino za 30.000, będąc zachwyceni, ba, zaczarowani wymyśloną przez siebie kwotą.
Jak wycenić swoje pianino czy fortepian? Jak znaleźć adekwatną cenę co do jego wartości? To jest trudne pytanie, ale osobiście mogę zaproponować w tym zakresie bezinteresowną pomoc.
Wystarczy skontaktować się ze mną przez email (sadul@gazeta.pl) i opisać, jaki instrument Państwo posiadają. Nie pisać, że "mam 200-letnie pianino", bo z całym szacunkiem, określenie wieku instrumentu należy do fachowca. Po prostu trzeba podać wszystkie możliwe napisy, inskrypcje, numery, które znajdują się nad klawiaturą pianina oraz pod jego górną pokrywą. To są tzw. dane wyjściowe - w ten sposób ustalamy producenta i okres produkcji.
Następnie będą Państwo proszeni o przesłanie zdjęć - tak z zewnątrz, jak i ze środka instrumentu. Te zewnętrzne pozwolą na sprawdzenie stanu "meblowego" (politura, stopień zachowania, ubytki itd.), zaś wewnętrzne pomogą nakreślić, na ile instrument jest wartościowy i sprawny jako instrument muzyczny. Zakładając, że pianino czy fortepian to jednak najpierw instrument muzyczny, a dopiero potem mebel, te zdjęcia z jego środka muszą być możliwie szczegółowe. Często bowiem się zdarza, że w instrumencie znajduje się jakieś ukryte uszkodzenie, którego nie widać gołym okiem - czyli niespecjalista go nie zobaczy.
Dopiero na podstawie starannie dobranych zdjęć można dokładnie ocenić stan instrumentu muzycznego. Rzecz jasna, najlepiej jest zaprosić fachowca, by osobiście zbadał jego stan, lecz... często za taką wizytę należy wydać niemal tyle samo pieniędzy, ile potem można będzie uzyskać ze sprzedaży tegoż instrumentu. Więc, korzystając z mojej pomocy, tej specjalistycznej wizyty można uniknąć.
Po dokonaniu oceny stanu zachowania i sprawności instrumentu przystępujemy do jego wyceny.
Jak powiedział ktoś z Mądrych, "przedmiot kosztuje tyle, ile ktoś chce za niego zapłacić". Oznacza to, że nasze oczekiwania mogą czasem nie mieć nic wspólnego z tym, co aktualnie dyktuje rynek. Jeżeli stare pianino jest pamiątką rodzinną, to pamiętajmy, że jest ono pamiątką i "kawałem historii" tylko i wyłącznie dla nas. Jakikolwiek nabywca patrzy na niego zupełnie innym okiem, gdyż ma swoje, nieznane nam cele - albo kupienie sobie sprawnego instrumentu do koncertowania / ćwiczenia / bicia / boksowania, albo kupienie pierwszego pianinka dla córki uczęszczającej na "muzykę", albo urządzenie sobie stylowego saloniku... Albo wręcz chce on kupić nasze pianino w celach jego parcelacji na części. I nie będzie on wcale pielęgnował pamięci naszej babci, która sto lat temu grywała na tym pianinie "Modlitwę dziewicy".
Ani zabytkowe instrumenty muzyczne, ani nawet zabytkowe meble nie mają obecnie w Polsce wielkiego zapotrzebowania. To jest smutna prawda. Czasem ludzie są zmuszeni pozbawiać się zabytków za przysłowiowy grosz - i to oczywiście nie oznacza, że taki instrument jest nic nie wart, lecz oznacza, że podobnych zabytków na rynku jest bardzo dużo. Jeżeli nie chcemy latami wystawiać to samo pianino na allegro, musimy naszą wymarzoną cenę zweryfikować.
Nawet gdyby poprzestać na samych tylko "antycznych" pianinach i fortepianach, rynek byłby w pełni nimi nasycony. Ale nie zapominajmy, że do zabytków dochodzi jeszcze pokaźna, współczesna produkcja masowa - Legnica, Calisia, instrumenty zza wschodniej granicy oraz instrumenty sprowadzane do Polski przez dzisiejszą emigrację. Ludzie kupują instrumenty w Anglii, Szwecji, Norwegii, z trudem transportują je do Polski, myśląc, że na tym zarobią... I nic z tych rzeczy. Sęk w tym, że w tychże Anglii, Niemczech czy Skandynawii jest jeszcze większy nadmiar pianin, fortepianów i fisharmonii, które oddawane są przez właścicieli nieraz zupełnie za darmo. Można się o tym przekonać, odwiedzając tamtejsze aukcje.
Oprócz zabytków i współczesnej masówki na rynku instrumentów klawiszowych o swoją kieszeń walczą producenci i sprzedawcy instrumentów elektronicznych. Przeróżne keyboardy, syntezatory, "pianina cyfrowe", "fortepiany elektroniczne", mimo iż tak się mają do prawdziwego fortepianu, jak krzesło elektryczne do krzesła, potrafią całkiem popsuć rynek instrumentów tradycyjnych. Już nawet w niektórych szkołach prywatnych nauka fortepianu odbywa się na takich właśnie "instrumentach"... Na pierwszą komunię nikt nie sprezentuje dziecku zabytkowego pianina, ale "wypasiony" keyboard - i owszem...
Podczas wyceny pamiętać musimy również to, że ktoś, kto kupuje instrument zniszczony wizualnie lub wewnętrznie, w przyszłości będzie musiał zapłacić ogromne pieniądze za jego renowację. Wszystko oczywiście zależy od stopnia zniszczenia, lecz nie jest tajemnicą, że sama tylko wymiana kompletu strun (gdy są one np. rdzawe) kosztuje 2 - 2.5 tysiąca zł. Lakierowanie, politurowanie fortepianu może kosztować jeszcze więcej. Nie mówię już o tym, że tak ważne uszkodzenia, jak pęknięta rama, płyta rezonansowa, strojnica - to są ogromne koszty, bez poniesienia których instrument nie będzie się nadawać do grania.
Czy zatem lepiej jest wyrzucić, porąbać fortepian na opał, wynieść do stodoły / garażu / ogrodu / pod deszcze i śnieg, niż się bawić w jego sprzedawanie? Nie, absolutnie nie.
W ten sposób w naszym kraju są regularnie niszczone zabytki. A przecież czasem jest tak, że ktoś właśnie szuka takiego instrumentu, który akurat posiadamy. Może ten ktoś nie natrafi się w tej chwili, ale za pół roku...
Tym ważniejsza jest dokładna wiedza na temat posiadanego przez nas instrumentu. Tym ważniejszy jest jego dokładny opis na aukcjach i tablicach. Proszę uwierzyć - nikt nie zalicytuje ze względu na nasze zachwyty ("unikat, ideał!!!" "jedyny taki na Allegro!" "najtańsze pianino z XVI wieku!" itp.). Dotrzeć do nabywcy będziemy mogli tylko jeżeli skrupulatnie opiszemy wszystko, co dla naszego fortepianu / pianina jest istotne. I jeżeli jego cena będzie adekwatna, nie zaś odrażająca.
Proszę się zwracać o pomoc: sadul@gazeta.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz