Od czego rozpoczyna przeprowadzkę rodzina muzyków?
Od transportu fortepianu.
Czym kończy przeprowadzkę rodzina "zwykła"?
Upchnięciem fortepianu komukolwiek za wszelką cenę.
Niestety, jeżeli mamy fortepian za mebel, czyli nie potrzebujemy go na co dzień, musimy zdawać sobie sprawę, że kiedyś nadejdzie ten dzień, kiedy będziemy musieli coś z nim zrobić. Albo nieoczekiwana przeprowadzka, albo sprzedaż domu po babci, albo generalny remont domu / mieszkania, albo spodziewamy się dziecka i potrzebujemy miejsca na urządzenie pokoju.
Liczyć na to, że w pilnej sytuacji uda nam się dobrze sprzedać fortepian, oznacza być co najmniej lekkomyślnym. Zazwyczaj sprzedaż instrumentów nawet za całkiem niewielkie pieniądze wymaga miesięcy, a to i lat wystawianina na aukcjach i tablicach ogłoszeniowych.
Pamiętajmy: fortepian czy pianino - to towar wyjątkowo mało chodliwy. Jeżeli wciąż nam się wydaje, że wielu poszukuje instrumentu, bo np. dziecko chce uczyć się muzyki, i że zwłaszcza w dużym mieście popyt na używane pianina zawsze jest duży - mamy rację: wydaje nam się.
W dużym mieście jest bardzo dużo ofert bardzo tanich instrumentów, właściciele których wręcz błagają: pozbawcie nas problemu! To, że dorzucimy kolejne pianino do tej puli - ani bardziej sprawne, ani czymkolwiek wyróżniające się na tle innych - nie oznacza, że ktoś zaraz je kupi. Wręcz przeciwnie. Ogromny wybór działa na potencjalnego klienta w ten sposób, że może on wybrzydzać i się targować. A wówczas z oczekiwanej przez nas kwoty zostaną marne resztki.
Szybko możemy pianino jedynie zutylizować, albo oddać na złom. Jeżeli chcemy zrobić to jak najtaniej - liczmy się z koniecznością własnoręcznego wywleczenia pianina z mieszkania i zawiezienia "gdzieś tam". W przeciwnym wypadku, do "utylizacji" jeszcze nieźle dopłacimy...
Jak wygląda przeprowadzka fortepianu w oparciu o moje dotychczasowe doświadczenie?
Ano miesiąc przed planowaną przeprowadzką właściciel pianina (fortepianu) wreszcie wystawia je na aukcje, gdzie oczekuje, że zaraz zarobi na tym okrągły pieniążek, zaś od zachwyconych chętnych nie będzie odboju. Właściciel buja w obłokach i się martwi, czy oby nie za tanio wystawił, gdyż dookoła aż się roi od instrumentów wystawianych nawet za dziesiątki tysięcy. Właściciel jednak nie wie, że na aukcjach jednocześnie przewija się setka innych podobnych instrumentów, w tym sporo od 1 zł "bez ceny minimalnej", zaś instrumenty wystawiane za kilkanaście tysięcy tkwią na serwisie aukcyjnym bez najmniejszego powodzenia od dobrych kilku lat.
Po dwóch tygodniach właściciel zaczyna pocić się na zimno, gdyż żaden wzdychający adorator tego wspaniałego instrumentu dlaczegoś się nie zgłosił... Więc cena jest cięta o połowę, a właściciel spędza dodatkowo długie godziny w internecie, wyszukując innych możliwych platform internetowych do zamieszczenia ogłoszenia.
Wszystko to na nic - więc tydzień przed przeprowadzką właściciel jest w panice. W nowym lokum miejsca nie ma, zostawić komukolwiek się nie da, więc CO ROBIĆ????
Cena obniża się jeszcze bardziej - pianino wreszcie zaczyna kosztować tyle, co jednorazowe wytarcie z niego kurzu... To odnosi skutek: kilka osób piszę do właściciela maile lub nawet dzwoni. Lecz wszyscy wybrzydzają, jednemu nie podoba się kolor, drugiemu dzielnica, trzeciemu - pierwsze (drugie, trzecie...) piętro, czwarty pyta o darmowy transport, zaś piąty zwleka maksymalnie, czekając na dalszą obniżkę i tak już niskiej ceny. I na nikim, ale to absolutnie na nikim nie robią wrażenia zaklinania właściciela: "pilnie, Pilnie, PILNIE!!!" Bo i co to obchodzi klienta, że właściciel ma problem? Niech on odda pianino za darmo, albo sam je do nas przetransportuje, albo "pilnie" je zutylizuje. Nie ma najmniejszego problemu - setki innych pianin czekają na nasze zainteresowanie się; już płynie następny prom ze Szwecji z tuzinami używanych pianin na pokładzie; kolejne dziesiątki zostaną wystawione już najbliższej nocy...
Kurtyna.
Jak się naprawdę kończą te z życia wzięte historie?
Są cztery wersje zakończenia:
1. Ktoś nas uratuje i za ułamek wartości fortepian odkupi. To najbardziej optymistyczne rozwiązanie.
2. Nowy właściciel mieszkania łaskawie się zgodzi na pozostawienie fortepianu na swoim miejscu. Bezpłatnie, oczywiście.
3. Będziemy zmuszeni wystawić pianino na korytarz / klatkę schodową / na dwór, gdzie dzieciaki lub kloszardzi roztaszczą je na części pierwsze w ciągu kilku dni. Ewentualnie zaleje je deszcz, zaprószy śnieg, zaszczają pieski bądź zasrają ptaszki.
4. Dzień przed wyprowadzką zamawiamy ekipę utylizacyjną i prosimy wywieźć ukochane pianino "w siną dal", ewentualnie prosimy bawiącą się na dziedzińcu młodzież o "zutylizowanie" instrumentu we własnym zakresie (co pokrywa się dalej z wersją nr 3).
Ot i tyle.
Pamiętaj: przeprowadzkę zaczynaj od fortepianu!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz